Idą święta... czyli o rozpalaniu domowego ogniska



Coraz bardziej podoba mi się uczucie, które pojawia się we mnie, kiedy otwieram pusty dokument w Wordzie i zaczynam pisać. Moim postanowieniem noworocznym będzie właśnie częstsze udzielanie się w blogosferze. Na Polesiu nietrudno w końcu o ciekawe przygody, więc i poczytne tematy. Tym razem, ze względu na "rodzinny charakter Świąt" tekst w zimowo-bajkowej konwencji.

Dawno, dawno temu (dokładnie dwa i pół tygodnia temu) za siedmioma jeziorami, za siedmioma torfowiskami, za siedmioma ścieżkami dydaktycznymi w leśnej chatce mieszkał sobie Parkowiec. Żył sobie spokojnie na skraju lasu, z dala od miast i spraw wielkich ludzi. Gdy nadeszła zima stulecia (kto wie: może tegoroczne dwa tygodnie śniegu to największe opady w tym stuleciu?), Parkowiec musiał zadbać o własny byt i rozpalić prawdziwe domowe ognisko.

Żywot poleskiego człowieka poczciwego związany jest bowiem z tą, która nieuchronna, z tą, która przychodzi niezapowiedzianie, z tą, która zawsze zaskakuje drogowców – z zimą. Zima na Polesiu zawsze nadchodzi i znana z książek czy serialu dewiza Winter is coming mogłaby tu skutecznie funkcjonować jako oficjalne przywitanie. Na czym więc polega fenomen nadchodzącej zimy?

Dla Poleszuków przygotowania do zimy są swoistym rytuałem. Kiedy jeszcze nie zdąży pojawić się pierwszy przebiśnieg, u leśniczego sypią się już zamówienia na trzy metry brzozy „na zimę” . Zapobiegliwość Poleszuków może się wydawać miastowym dziwna. Żeby jednak drewno było zimą suche, najlepiej porąbać je w marcu. Ciepły i silny marcowy wiatr jest idealny, żeby wysuszyć surowe drewno. Przez resztę wiosny i lata układa się je na słońcu i stopniowo przenosi na zimę do drewutni. Zaradni Poleszucy sezonują drewno – drwa przygotowane w danym roku lądują na palenisku dopiero w kolejnym sezonie grzewczym. 
 
Domowe ognisko miało dla mieszkańców Polesia szczególne znaczenie. Ogień dawał poczucie bezpieczeństwa, przygotowywano przy jego pomocy pożywienie, a przede wszystkim ogrzewał mieszkańców drewnianych chat i cieszył ich ciepłem nawet w najbardziej mroźne dni. Ognia nigdy nie gaszono wodą! Jeśli pojawiała się potrzeba wygaszenia paleniska, używano w tym celu popiołu. Uśpiony w ten sposób żar budził się zaraz po dodaniu brzozowej kory, a kilka iskier błyskawicznie wywoływało tańczące języki ognia, które rozgrzewały „płytę indukcyjną” tamtych czasów. A placki prosto z takiej płyty… Niech żałują ci, którzy nie próbowali! 



Ciężkie potrafiły być poleskie zimy. Na pozbawionej drzew mozaice łąk i bagien wiatr potrafił rozpędzić się do niewyobrażalnych prędkości, wywołując swym wyciem najstraszniejsze skojarzenia. Ziemia poleska, pozbawiona i tak dróg szybkiego ruchu, zimową porą była szczególnie niedostępna. Poleszucy tworzyli jednak znane sobie ścieżki przez zamarznięte mokradła. Mroźna część roku szczególnie cieszyła dzieci, które mogły wreszcie szusować na łyżwach doczepianych do trzewików. 

Chociaż obraz srogich zim poleskich znam tylko z opowiadań czy literatury, jest bardzo bliski mojemu sercu. Zawsze, kiedy dokładam drwa do ognia, mam w pamięci szacunek, którym ogień niegdyś darzono. Dawne czasy nie do końca odeszły w zapomnienie, a Poleszucy nadal gromadzą nieraz ogromne zapasy drewna na zimę. Nawet gdy zima miałaby nie przyjść, to zapas drewna (najlepiej na trzy zimy do przodu) musi być!

Na zakończenie bajki o drewnie i ogniu chciałbym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia! Spokoju, odpoczynku, spotkań w rodzinnym gronie i jakże potrzebnego nam ciepła! W wigilijny wieczór szczególnie pamiętajcie o tych, którym ciężko jest o domowe ognisko. Wesołych Świąt! 





 Zdjęcia: 
"Zuza poprawiająca makijaż" oraz "Nowy zaprzęg" - Sławomir Wróbel
"Żółw Rudolf" i  "Pójdźkowy Mikołaj" - Marek Tokarzewski   
 
PS Grafiki nie mają nic wspólnego z tekstem. Przed użyciem zapoznaj się z treścią powyższego wpisu bądź skonsultuj się z Parkowcem i jego farmaceutą.

Komentarze

  1. Bardzo ciekawy, klimatyczny - zimowy tekst. Łoś z pierwszego zdjęcia super! Pozdrawiam i życzę wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze podoba mi się Pana humor i staranna ortografia.
    - Sylwia z Roztocza

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zwiedzać Poleski Park Narodowy z dziećmi?

Wilki atakują!

Tadeusz Kościuszko i Ludwika Sosnowska - historia nieznana