Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

Polesia czar... czyli jeden dzień z życia Parkowca

Obraz
O godzinie 3 30 ostatniego dnia sierpnia rozpoczęła się jedna z ciekawszych przygód mojego dotychczasowego życia. Co zmusiło mnie do pobudki o tak nieludzkiej porze? Oczywiście plener! I to plener pełen wrażeń.  Zaparzyłem ulubioną kawę, wlałem do termicznego kubka i ruszyłem ciemną nocą (każda pora przed godziną 9 00 jest dla mnie nocą) w stronę Urszulina. Tam miałem spotkać się z przyjaciółmi na umówioną poleską wyprawę. Naszym pilotem był mój serdeczny przyjaciel Sławek Wróbel, którego śladem ruszyliśmy na bagna. Przed 5 00 rano byliśmy na miejscu – na wieży widokowej w Zastawiu. Usłyszałem tam przepiękną pieśń – klangor tysiąca żurawich gardeł. Chociaż nie było to moje pierwsze spotkanie z taką liczbą żurawi (o jednym pisałem jakiś czas temu na blogu), zostanie jednak w mojej pamięci na pewno do końca życia. Krzyk żurawi na bagnach bladym świtem – nie ma odpowiednich słów, żeby właściwie opisać to wydarzenie i oddać chociaż część jego doniosłości i piękna. Człowie