Ostatnie życzenie

Zaraza… powiedział Parkowiec, gdy po dłuższej przerwie wyruszył wreszcie na znajome bagna. Krwiożercze bestie czaiły się wszędzie. Każdy krok wzbudzał ich zainteresowanie, oddech Parkowca przyciągał je jak zapach świeżej krwi. Były pod każdym liściem, za każdym drzewem. Wiecznie głodne komary. A co by było, gdyby komarów zabrakło? 

 

Ludzie (...) lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni (...) Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć.

Potworne komary nie powinny wydawać się niczym dziwnym. W końcu jesteśmy na bagnach. One były tu zawsze, my jesteśmy przejazdem. Refleksja przyszła szybciej niż wyciągnięcie miecza. Uzbrojony w pozytywne myśli ruszyłem dalej poleskimi szlakami, by mieć o czym Wam napisać. 

W każdym momencie, w każdej chwili, w każdym zdarzeniu kryją się przeszłość, przyszłość i teraźniejszość. W każdej chwili kryje się wieczność. Każde odejście jest zarazem powrotem, każde pożegnanie powitaniem, każdy powrót rozstaniem. Wszystko jest jednocześnie początkiem i końcem.

Ostatnie miesiące były inne niż wszystkie dotychczasowe. Nie było tradycyjnych wycieczek, nie było otwartych spotkań. Przez chwilę nie było nawet otwartych lasów. Pandemia i jej skutki zbiegły się dodatkowo z wypadkiem komunikacyjnym, któremu uległem w styczniu. Nie chcę się o nim rozpisywać, ale musiałem Wam wyjaśnić przerwę w działaniu bloga i moim jako takim. Na szczęście przyszło w końcu lato, zdrowie się poprawiło, a ja znowu mogłem ruszyć na bagna. 

 
A potem świat znowu zaczął istnieć, ale istniał zupełnie inaczej.

W krótkim czasie udało nam się na nowo odkryć prawie wszystkie ścieżki Polesia, a było to w sezonie burz. Spotkaliśmy się z rodziną łabędzi na "Perehodzie", zamoczyliśmy buty na "Czaharach", wkręciliśmy się w kręte kładki na "Spławach", uciekaliśmy przed burzą, wracając z "Obozu Powstańczego". Sędziwy "Dąb Dominik" czeka jeszcze na przybicie piątki z Parkowcem, ale ta przyjemność na pewno go nie minie. 

 

Niektórzy twierdzą, że każda, absolutnie każda rzecz na świecie ma swoją cenę. To nieprawda. Są rzeczy, które ceny nie mają, są bezcenne. Najłatwiej poznać takie rzeczy po tym, że raz utracone, są utracone na zawsze.

Powiem Wam jedno: Polesie jest magiczne. Jego energia, moc, przyroda i nawet komary są dla mnie wyjątkowym punktem mocy. Wszystkie umiejętności, które posiadam, podobnie jak ja sam, dojrzały tutaj. Stawiałem tu pierwsze kroki jako fotograf, nauczyłem się opowiadać, na Polesiu i o Polesiu powstały moje pierwsze teksty. W ciągu kilku zaledwie lat Polesie i ja niezwykle rozkwitliśmy, cieszę się, że miałem w tym swój udział.

 

Coś się kończy, coś się zaczyna. W języku elfów: Va'esse deireádh eap eigean.

Jak już pewnie wiecie, w lipcu skończyła się moja niezwykła przygoda w Poleskim Parku Narodowym. Nie wiem, w jakich słowach mógłbym opisać te wszystkie lata i momenty, które przeżyłem, pracując na rzecz Parku. Na szczęście na bieżąco zdawałem Wam relację na blogu, więc mogliście na własnej skórze, przynajmniej częściowo, poczuć, jak było w mojej pracy. Nie mam złych wspomnień, nie mam niewyjaśnionych spraw. Takie jest po prostu życie: coś się kończy, coś się zaczyna. 


Masz lat blisko 40, wyglądasz na blisko 30, wyobrażasz sobie, że masz nieco ponad 20, a postępujesz, jakbyś miał niecałe 10.

W życiu każdego człowieka przychodzi moment, w którym należy podjąć „męską decyzję” i pójść za głosem serca. Za tym, co naprawdę nas porusza. O ile zdołaliście mnie poznać, wiecie, że Polesie ma w moim sercu wyjątkowe miejsce, jednak świat się tu nie kończy... Moim odwiecznym marzeniem było zachować świat, nie zmieniać go, a pokazać jego piękno. I to właśnie zamierzam, a nawet już to robię. 

 

Tak, tak westchnął ponownie Jaskier. Świat się zmienia, słońce zachodzi, a wódka się kończy.

To nie znaczy, że kończę z Polesiem. Wręcz przeciwnie: dopiero zaczynam. Nie muszę pracować w PPN, żeby kochać Polesie. Nie muszę tu mieszkać, żeby być jego ambasadorem. Na szczęście nie brakuje mi pomysłów i dobrych ludzi, z którymi można je zrealizować.  

 

Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać.

Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy współtworzycie ten blog. Bez Was nie miałby on sensu. To dialog, którego byłem tylko uczestnikiem. Wszystkie wyświetlenia, komentarze, udostępnienia, lajki, spotkania i rozmowy to skarby, które udało mi się zebrać dzięki Wam. Dziękuję. 

Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.

Nie bójcie się, nie umarłem. Nie zamierzam też składać pióra. Nadal będę tworzyć, pisać i działać na rzecz społeczności ludzi na Ziemi. Już wkrótce nowa formuła bloga. Szersza, pełniejsza, mam nadzieję, że również ciekawsza dla Was.  Zostało jeszcze tylko ostatnie życzenie...

 

To będziesz chodził głodny. Chyba, że zmienisz pracę.

– Na jaką?
– Na byle jaką. Zostań kapłanem. Byłbyś niezły z twoimi skrupułami, z twoją moralnością, z twoją wiedzą o naturze ludzi i wszelkiej rzeczy. To, że nie wierzysz w wszelkich bogów, problemu stanowić nie powinno. Mało znam kapłanów, którzy wierzą. Zostań kapłanem i przestań użalać się nad sobą.

 

Ja, w odróżnieniu od Geralta z Rivii, wypowiem je na głos: nie zapominajcie o Polesiu, kochajcie je, tęsknijcie do niego i dajcie się od czasu do czasu wciągnąć bagnom. Naprawdę warto! Moim zobowiązaniem wobec tej krainy będzie książka. O Polesiu, Parkowcu i o nas wszystkich, ale na to jeszcze przyjdzie czas. 

Dziękuję. 

Marek Tokarzewski - Okiem Parkowca 

Cytowane fragmenty pochodzą ze zbioru opowiadań „Ostatnie życzenie” oraz sagi o wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego.

PS Nie można zapomnieć o Czarku. Mój przyjaciel od samego początku poprawiał moje błędy i nadawał tekstom literackiego blasku. To jedyny fragment tekstu, którego nie poprawił. Dziękuję bracie! 

Komentarze

  1. Może od pierwszego tekstu tu nie byłem, ale jak tylko natrafiłem na bloga to spędziłem tu kilka dobrych dni, żeby przeczytać wszystkie świetne teksty!
    Chyba każdy się zgodzi, że w każdym parku powinien być taki właśnie parkowiec - z taką pasją i zamiłowaniem, miłością do natury, darem do opowiadania i jednoczenia ludzi.
    Myślę, ze w nie jednym z nas ( mówię w liczbie mnogiej bo utożsamiam się z całą naszą grupa, która stworzyłeś) rozbudziłeś miłość do Polesia i pomogłeś odkryć je na nowo.
    A sam ten tekst... eh.. piękne podsumowanie.
    Niech świat staje przed Tobą otworem - powodzenia Marku!
    Pozdrawiam, Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, Marku za wszystkie te teksty, spacery i rozmowy! Mam nadzieję, że będzie okazja do spotkań. Radek Filipek

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje za piekne zdjecia, za ciekawe, madre teksty ze swietnym poczuciem humoru :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zwiedzać Poleski Park Narodowy z dziećmi?

Wilki atakują!

Tadeusz Kościuszko i Ludwika Sosnowska - historia nieznana