O lisku chytrusku


Długo to trwało, ale wreszcie się udało. Przed Wami artykuł o lisku chytrusku! Kiedy stworzyłem na Facebooku ankietę z pytaniem o interesujący Was temat tekstu, spodziewałem się przewagi liska. Liski przeżywają bowiem ostatnio prawdziwy renesans w kulturze! Puchate rudzielce spoglądają na nas z koszulek, memów, kubków i skarpetek (sam jestem dumnym posiadaczem „lisiej” pary skarpet). Skąd to nagłe zainteresowanie lisami? Przyjrzyjmy się temu Okiem Parkowca! 





Lis jest drapieżnikiem, nie możemy o tym zapomnieć. Czy jednak widzieliście kiedyś skarpetki z lisem, ciągnącym zająca za uszy? Chyba nie… Podobnie nikt nie tworzy memów i komiksów o lisach zarażonych wścieklizną. Zwierzęta te są przedstawiane bardzo bajkowo, w kreowaniu wizerunku lisa wykorzystuje się w większości pozytywne skojarzenia i cechy. Życie to jednak nie bajka. I tam, gdzie zaczyna się ruda kita, zaczyna się również polowanie. 


Lis to wyjątkowo sprawny łowca. Jest sprytny, inteligentny i potrafi radzić sobie z wieloma przeszkodami. Jest w stanie znaleźć najsłabszy punkt w zabezpieczeniach, przewidzieć ruchy ofiary czy dostać się tam, gdzie teoretycznie dostać się nie da. Lisy mają niezwykle wrażliwe zmysły powonienia, wzroku, a przede wszystkim słuchu. To ich sekretna broń. Kiedy przyjrzymy się dokładniej lisom, okaże się, że mają czym… posłuchać. Uszy rudzielców działają jak anteny zbiorcze i wyłapują wszelkie dźwięki. Czasami można zobaczyć liska dostrajającego swoje „anteny” poprzez ruszanie uszami (mnie ten trik niestety nie wychodzi). Dzięki tej umiejętności udaje mu się namierzyć gryzonia, który buszuje pod półmetrową warstwą śniegu! To, czy udaje się go złapać, to już inna sprawa… 

Jakże pozytywne byłoby myślenie o lisach, gdyby żywiły się wyłącznie gryzoniami. Myślę, że szybko zapomnielibyśmy o kotach jako zwierzętach domowych. Tak, tak, koty kiedyś łapały myszy, stąd ich obecność w naszych domach. Lisy mają jednak znacznie szerszy gust kulinarny. Kto ma kury, ten wie, że na sprytnego lisa nie ma sposobu. Znam gospodarzy, którzy montują kamery w swoich kurnikach i na wzór słynnego Pana Józka – kabaretowego hodowcy drobiu – transmitują kurzego „Big Brothera” tylko po to, żeby przyłapać chytruska na gorącym uczynku. Kury, jaja, koguty, kaczki, gęsi – wszystko, co można zjeść i da się złapać, staje się łupem lisich drapieżników. Dlatego na wsi lisy nigdy nie miały najlepszego PR-u. 

Wśród przyrodników lisy również nie budziły nigdy szczególnej sympatii. To właśnie rude chytruski obarcza się odpowiedzialnością za spadek liczebności drobnej zwierzyny. Zające, kuropatwy, cietrzewie, bażanty czy nawet żółwie błotne (zwłaszcza w postaci surowej jajecznicy) padają stale ofiarami lisów. Czytałem kiedyś o przypadku odnalezienia w lisiej norze kilkunastu czaszek młodych saren – tak, słodkie liski z Internetu zjadają małe słodkie sarenki – tego też nie zobaczycie na lisich koszulkach.

Głównym powodem tak silnej drapieżniczej aktywności lisów jest wzrost ich liczebności, co ma z kolei związek z akcją szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie. Nie ma chyba obecnie lepszego sposobu przeciwdziałania tej chorobie, ale w przyrodzie tak już jest – gdzie wkładamy palca, spodziewajmy się odpowiedzi całej ręki. Nie jest winą lisów to, że dostały od nas szczepionkę. 

Postraszyłem Was trochę złymi liskami, teraz postaram się odpowiedzieć, skąd tak duże i powszechne zainteresowanie nimi w ostatnim czasie? Gdzie nie spojrzeć – lisy, lisie pyszczki, kitki itd. Zadziałał tutaj tzw. efekt aureoli. Istotą tego efektu jest przypisanie cechy na podstawie pierwszego wrażenia. Widzimy kogoś, kto jest uśmiechnięty, więc od razu wydaje nam się dobry. Wszyscy temu ulegamy. Patrzymy na lisa i co widzimy? Że jest puchaty, ma cztery łapki i w dodatku robi śmieszne rzeczy, co potwierdzają liczne filmiki na YouTube. W głowie tworzy się nam więc obraz miłego i przyjaznego zwierzątka. Efekt ten jest od dawna znany naukowcom i marketingowcom. Okazuje się, że ludzie hojniej wspierają ochronę ładniejszych zwierząt. Hipotetyczna sytuacja: jedna kwesta, dwie puszki: jedna na ochronę lisków, druga na ochronę żmii zygzakowatej. Jak myślicie, która się szybciej zapełni?

Patrząc na przyrodę, musimy zdawać sobie jednak sprawę, że także „brzydkie” gatunki są bardzo ważne, a bez ich skutecznej ochrony trudno wyobrazić sobie przyszłość różnorodności biologicznej.

Moje osobiste relacje z lisami wyglądają następująco – lubię, doceniam, szanuję i rozumiem. Nigdy nie nazywam ich szkodnikami (chociaż lubują się w żółwiach), nie będę ciosał kołków, gdy któryś porwie mi kiedyś kurkę (oby tylko nie była to moja ulubiona kurka Zosia), bo taka jest ich natura. Lisy były, są i będą drapieżnikami, zachowującymi się w charakterystyczny dla siebie sposób i kropka. Staram się nie popadać także w drugą skrajność: „słodkie liski, urocze, śliczne puchate małe słodziaczki” – na rysunkach tak, na łące i w lesie – nie. Mam nadzieję, że kiedyś lisom uda się uciec z tego „pojęciowego rozkroku” i jak zmienił się w ostatnim czasie sposób myślenia o wilkach, tak i lisy doczekają się sprawiedliwego PR-u. Chytrzy bywają co najwyżej ludzie, lisy są po prostu biologicznie przystosowane do przetrwania w obecnych warunkach.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak zwiedzać Poleski Park Narodowy z dziećmi?

Wilki atakują!

Tadeusz Kościuszko i Ludwika Sosnowska - historia nieznana