Od siebie
Długo myślałem o tym, jak powinien wyglądać kolejny wpis.
Sierpień, jak zwykle, owocował w historie i spotkania, zasługujące na
wyróżnienie tekstem, ale tym razem postanowiłem napisać coś bardziej
osobistego.
Pierwszego września mijają dokładnie 4 lata (jak ten czas
leci!), odkąd jestem zawodowo związany z Poleskim Parkiem Narodowym. Zacząłem
jako stażysta, później była umowa na czas zastępstwa, wreszcie – spełnienie
marzeń – pełny etat. Tak, spełnienie marzeń: mam wspaniałą pracę w fantastycznym
miejscu. Robię to, na czym (mam nadzieję) się znam, a dodatkowo to coś
pożytecznego.
Wiele osób ma jednak wyobrażenie na temat mojej pracy
wyłącznie na podstawie blogowych opowieści i zdjęć, które umieszczam w
serwisach społecznościowych. „Fajnie tam masz. Spacerujesz, robisz zdjęcia, głaszczesz
zwierzęta i liczysz roślinki”. Chociaż można mieć w głowie wizję tak
niesamowitej pracy, to w rzeczywistości wygląda ona zupełnie inaczej… Pracuję w
Zespole ds. edukacji i udostępniania Parku, od dwóch lat moim miejscem pracy
jest Ośrodek Dydaktyczno-Muzealny w Starym Załuczu. Praca w muzeum polega
przede wszystkim na obsłudze turystów. Sprzedaję pamiątki, bilety na ścieżki,
udzielam informacji, pomagam zapoznać się z naszą mapą itp. Absolutnie nie mogę
powiedzieć, że to zła praca. Bardzo lubię tę część swoich obowiązków, bardzo
lubię rozmawiać z ludźmi, udzielać odpowiedzi na różne pytania, doradzać: co,
gdzie i jak można zobaczyć. Nie będę rozpisywał się o obowiązkach takich jak:
pisanie sprawozdań i pism, przygotowywanie załączników do wniosków itd., ale
zaznaczam, że obecna jest w mojej pracy i ta „papierkowa” część.
Praca w parku narodowym to nie chodzenie po kładkach i
głaskanie zwierząt. Jeśli spaceruję po ścieżkach w godzinach pracy, to tylko
oprowadzając zorganizowane grupy – bo i to od czasu do czasu mi się zdarza.
Chociaż to nie moje „własne” zwiedzanie Parku, to i tak bardzo to lubię. Cieszę
się, że mogę opowiadać o pięknie przyrody Poleskiego Parku Narodowego i ktoś
chce mnie przy tym słuchać. Sprawia mi to dużą radość i gdy tylko mam możliwość
„wzięcia” wycieczki, zawsze to robię.
Drogi Czytelniku, jeśli dotarłeś do tego momentu – szczerze
gratuluję! Tekst nie jest o zwierzętach, ścieżkach, nawet żartów mniej… Przykro
mi, nie tym razem. Piszę to wszystko, ponieważ ostatnio zaczepiła mnie pewna
Turystka:
– Pan tu chyba za karę bilety sprzedaje. Wie pan: czytam pana
bloga i chyba woli pan być w terenie?
Nie da się ukryć, że plenery Polesia są niesamowite i
działają na Parkowca jak magnes. Kiedy tylko mogę, ruszam w teren, ale… po
pracy.
To w wolnym czasie ruszam na ścieżki. Wczesnoranne pobudki kilka
godzin przed rozpoczęciem pracy pozwalają zrobić zdjęcia żurawiom, mgłom,
wschodom słońca. Po pracy wsiadam na rower i jadę nad Mietiułkę, na Lipniak,
Perehod czy Bubnów – miejsca, które kocham i chcę do nich wracać. Robię to z
wielką przyjemnością i łączę swoje pasje: do przyrody, Polesia i fotografii.
Świetnie się składa, bo moje pasje pozwalają mi lepiej
pracować. Dzięki temu, co robię po pracy, mogę Wam dokładnie powiedzieć, co aktualnie
zobaczycie na ścieżce, gdzie najlepiej obserwować ptaki czy o jakiej porze dnia
najłatwiej spotkać łosia. Tę wiedzę zdobywam w wolnym czasie, a nie mam go
niestety tyle, ile bym chciał. Teksty, które czytacie – chociaż nierozerwalnie
związane z pracą i pasjami – powstają wieczorami w domu. Chcę, żebyście pamiętali,
przeglądając zdjęcia i czytając wpisy, że to wszystko jest i dla mnie, i dla
Was – aby choć trochę zarazić Was „gorączką Polesia”.
To naprawdę budujące, gdy ktoś przychodzi do mnie i mówi:
– Czytam pana bloga. Naprawdę fajny! Widać, że kocha pan to,
co robi.
Faktycznie tak jest. Kocham swoją pracę w muzeum, kocham też
wszystko, co robię w związku z pracą – po pracy. Wzruszyło mnie ostatnio
wyznanie rodziny, która przyjechała do Parku z Gdańska. Prosili, by podziękować
autorowi bloga „Okiem Parkowca”, bo dzięki jego opisom tu przyjechali i
zakochali się w Polesiu. Te podziękowania przekazano mojemu przyjacielowi Czarkowi,
o którym też muszę wspomnieć.
To właśnie dzięki niemu czytacie te wpisy (a przynajmniej ich
ostateczną formę). Od samego początku „Okiem Parkowca” Czarek był odpowiedzialny
za korektę tekstów i chwała mu za to! Mam bowiem pewien problem z pisaniem – lubię
to robić, ale jestem „niechlujem słowa pisanego”. Mimo tego teksty, które
czytacie, mają nienaganną ortografię, interpunkcję i składnię. Brawa dla tego
człowieka, bo robi kawał dobrej roboty! [Skoro
się tu pojawiłem – daję wszystkim słowo, że nie dopisywałem niczego na swój
temat. Pragnę się za to pochwalić, że z racji pełnionej pomocy korektorskiej o
wszystkich przygodach Parkowca mogę czytać jako pierwszy, a niejednej sam byłem
uczestnikiem – przyp. red.]
Otworzyłem się dzisiaj, ponieważ przyszedł mi do głowy pewien
pomysł... Od jakiegoś czasu nieśmiało marzę o nowym obiektywie fotograficznym.
Kupiony w tamtym roku aparat jest świetny i całkowicie spełnia moje
oczekiwania, ale obiektyw jest trochę za krótki. Bywa, że chociaż sytuacja
zdjęciowa jest idealna – ograniczenia optyki nie pozwalają wykonać dobrego
zdjęcia. Dla porównania – zobaczcie kilka fotek, które zrobiłem z pożyczonym
obiektywem o ogniskowej 70-300 mm.
Jeśli ta prośba jest dla Ciebie nie do przyjęcia – zignoruj
ją, proszę, a jeśli to, co robię, sprawia Ci frajdę; jeśli kochasz Polesie jak
ja, czytasz nowe wieści, oglądasz zdjęcia i marzysz o wolnym dniu, kiedy będzie
można tu przyjechać – wesprzyj mnie, proszę, chociaż symboliczną kwotą, która przybliży mnie do
wymarzonego obiektywu. Moje zdjęcia to Wasze zdjęcia. Chciałbym dzielić się z
Wami Polesiem jak najpiękniej.
PS Wszystkie zdjęcia w tym artykule wykonałem w ciągu kilku ostatnich dni pożyczonym obiektywem Nikkor 70-300mm
Udostępniajcie zrzutkę:
Pamiętam każde wakacje spedzane w tych okolicach od 20 lat, samotne spacery, wycieczki rowerowe i masę zwierzyny uciekajacej w popłochu po nagłym wstąpieniu na jej teren człowieka. Śledzę rozwój PPN tyle lat. Pamiętam jak wlasnie jeden Parkowiec nawrócił nas, żebyśmy obejrzeli kwitnąca wełnianke, opowiadał o wilkach, zwierzynie. Tez wtedy zapragnęłam fotografii przyrodniczej i zakupiłam nowy obiektyw :) Jednak 200 mm to za mało no i z dzieckiem w foteliku ciezko było oczarować pod lisia norą ;) Jednak rozumiem pasje w 100% Parkowiec bez teleobiektywu jak bez ręki..
OdpowiedzUsuńŚwietny ten tekst i świetny ten blog.Czuje się pasję i miłość do przyrody!
OdpowiedzUsuńŚwietna robota! Pasja, piękno natury, no i rozpowszechnianie tego skarbu, jakim jest Polesie. Trzymam kciuki i oby tak dalej! Pozdrowienia ze Śląska
OdpowiedzUsuńW zbiórce pomożemy.☺
OdpowiedzUsuńBędzie Pan zadowolony☺
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń1xBet Korean Odds » How to bet & Claim 100% Bonus
OdpowiedzUsuń1xbet is one of 1xbet the best online sportsbook in the world which offers a wide range of betting options หาเงินออนไลน์ in a diverse range 바카라 of markets, including soccer,
OlacunWinbu Adam Leon Here
OdpowiedzUsuńvieducheasign