Polesia czar... czyli jeden dzień z życia Parkowca
O godzinie 330 ostatniego
dnia sierpnia rozpoczęła się jedna z ciekawszych przygód mojego dotychczasowego
życia. Co zmusiło mnie do pobudki o tak nieludzkiej porze? Oczywiście plener! I
to plener pełen wrażeń.
Zaparzyłem ulubioną kawę, wlałem do
termicznego kubka i ruszyłem ciemną nocą (każda pora przed godziną 900
jest dla mnie nocą) w stronę Urszulina. Tam miałem spotkać się z przyjaciółmi
na umówioną poleską wyprawę. Naszym pilotem był mój serdeczny przyjaciel Sławek
Wróbel, którego śladem ruszyliśmy na bagna. Przed 500 rano byliśmy
na miejscu – na wieży widokowej w Zastawiu. Usłyszałem tam przepiękną pieśń –
klangor tysiąca żurawich gardeł.
Chociaż nie było to moje pierwsze
spotkanie z taką liczbą żurawi (o jednym pisałem jakiś czas temu na blogu),
zostanie jednak w mojej pamięci na pewno do końca życia. Krzyk żurawi na
bagnach bladym świtem – nie ma odpowiednich słów, żeby właściwie opisać to wydarzenie
i oddać chociaż część jego doniosłości i piękna. Człowiek zostaje całkowicie
pochłonięty przez bagna i zaczarowany tą nieuchwytną chwilą. Głos żurawi
grzmiał nieustannie. Co chwilę kolejne
stada ptaków podrywały się na wspólne śniadanie, by zrobić miejsce nowym,
dopiero lądującym na bagnie. Żurawi klangor zdawał się rozdzierać mgłę,
unoszącą się nad rozlewiskiem.
W pierwszych promieniach słońca
koleżanka dopatrzyła się pary łosi, spacerującej przed nami. Faktycznie, dwie
ciemne sylwetki – bezszelestnie i bez żadnego plusku wody – przemierzały
mokradła. Staliśmy na wieży i chłonęliśmy „polesia czar” w całej krasie.
Musieliśmy niestety zmienić w końcu lokalizację i wyruszyć na dalsze „łowy”,
ponieważ noclegi to nie jedyna czynność, którą żurawie zwykły wykonywać we
wspólnocie…
Żurawie uwielbiają wspólne rodzinne
śniadania. W okolicy Bubnowa znajdują się wielkoobszarowe pola uprawne, które
stanowią dla nich idealną stołówkę – wystarczy im kawałek
skoszonego pola. Właśnie na takim skrawku skoszonej kukurydzy zgromadziło się
tego dnia olbrzymie stado tych pięknych ptaków. Oczywiście nie było mowy, żeby
podejść bliżej niezauważonym. Otwarta przestrzeń, brak jakichkolwiek
naturalnych zasłon – nawet jednego krzaka… Poza tym w społeczności żurawi znajdują
się strażnicy, którzy nieustannie obserwują teren. Żaden nieproszony gość nie
umknie ich uwadze, a jeden krok za blisko skutkuje natychmiastowym alarmem, a w
konsekwencji poderwaniem się całego stada. Jednak to, co udało się zobaczyć,
pozostanie w pamięci i bez wątpienia mogę zapewnić, że Polesie jest krainą
żurawi.
Po udanej wycieczce wybrałem się do moich rodziców na drugą tego dnia kawę, żeby podzielić się historią o poranku na bagnach. Największe wrażenie zrobił na nich, nagrany przeze mnie, film „Klangor”, a moja młodsza siostra Monika zaklepała sobie od razu termin na wspólną wyprawę na bagna.
Po udanej wycieczce wybrałem się do moich rodziców na drugą tego dnia kawę, żeby podzielić się historią o poranku na bagnach. Największe wrażenie zrobił na nich, nagrany przeze mnie, film „Klangor”, a moja młodsza siostra Monika zaklepała sobie od razu termin na wspólną wyprawę na bagna.
Wracając od rodziców, wstąpiłem
jeszcze kontrolnie na moje małe żółwiowisko. Wrzesień to już najwyższy czas,
żeby małe żółwie po wakacyjnym okresie inkubacji wykluły się z jaj. Okazało
się, że ten dzień nie mógł być dla mnie lepszy. „Moje” pierwsze żółwiki nie
tylko się wykluły, ale i same odkopały się z gniazda. Pierwsze dwa maluchy
znalazłem już poza osłaniającą gniazdo siatką, kolejnym musiałem pomóc lekko
dłonią. Dwanaście pierwszych szkrabów jest już pod fachową opieką w Ośrodku
Ochrony Żółwia Błotnego w Urszulinie. A ja – podobnie jak ojciec w poczekalni
na porodówce – z niecierpliwością czekam na pojawienie się dalszego przychówku.
Na koniec trochę autopromocji.
Niektórzy z Was mogli zauważyć na Facebooku autorską stronę Okiem Parkowca. Chociaż bardzo lubię
pisanie na blogu, nie zawsze mogę znaleźć czas na dłuższy wpis. A strona na
Fejsie to dobre miejsce, żeby podzielić się na szybko fajną fotką, ciekawostką
czy po prostu być w kontakcie. Zapraszam serdecznie do śledzenia Okiem Parkowca na Facebooku! A jeśli
odpowiednio zmotywujecie mnie w komentarzach, to kolejne wpisy będą pojawiać
się znacznie częściej!
To ja motywuję! Zakochałam się w tych zdjęciach. Uwielbiam tę naszą okolicę i cały PPN. Aż szkoda, że już po wakacjach, bo chętnie bym się wybrała na bagna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja mam zamiar się wybrać ;-)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie jest niesamowite :) Ten krajobraz, światło, mgła i czarne sylwetki żurawi! Naprawdę wspaniałe ujęcie!
OdpowiedzUsuń