Opowieść wigilijna
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami i siedmioma rzekami, gdzieś pośród bagien, mieszkańcy Polesia zaczęli przygotowania do najważniejszych świąt całego roku – świąt Bożego Narodzenia. Ten szczególny czas każdy z Poleszuków spędzał w gronie najbliższych w swojej krytą strzechą chałupce. Julian Fałat "Zima na Polesiu" Podczas wigilijnej wieczerzy nie mogło zabraknąć postnego bigosu, pachnącego suszonymi grzybami, ryby przyrządzonej według receptury babci i słodkich klusków z makiem. Dzieci cieszyły się z jabłek, które mama chowała aż do świąt. Ciepło biło z kaflowej kuchni, a w domu słychać było słowa dobrze znanych kolęd. Po wigilijnej uczcie gospodarz zawsze zachodził do swojego inwentarza i dzielił się ze zwierzętami opłatkiem, żeby trzódka nie mówiła o nim źle. Obowiązkowym punktem corocznego świętowania było udanie się na pasterkę. Z POLESIA. ZIMA, Julian Fałat Kto mógł, zaprzęgał konie i z rodziną schowaną pod grubymi kocami j